Pierwsze Damy dwóch epok.


„Pierwsze Damy dwóch epok. Dwie definicje godności publicznej”

Możemy żyć w XXI wieku, mieć internet, mieć tysiące ekspertów od komunikacji – a jednak w Polsce nadal powracają dwa modele kobiety w życiu publicznym.

Model PR-owy: pastelowy, wygładzony, pozbawiony własnego zdania.
I model, który pamiętamy sprzed lat: godność budowana nie na efektownym obrazie – ale na treści i charakterze.

Dziś w przestrzeni publicznej widzimy wiele haseł o „walce z hejtem”, o „równości w edukacji”, o „dobrym klimacie debaty”.
A potem patrzymy na praktykę.

Równość w edukacji staje się „równością”, ale tylko w komunikatach.
PR to jedno – a realne doświadczenie rodziców i dzieci, całkiem inne.

Z jednej strony – deklaracje o empatii i kulturze.
Z drugiej – twarda realność selekcji, podziałów, „to dla nas – to dla was”, rankingów szkół i sygnału społecznego:

„my” mamy prawo do instytucji z najwyższej półki.
„wy” — macie się cieszyć tym, co zostało.




I w tej kontrze pojawia się wspomnienie innego stylu kobiety publicznej.

Takiej, która nie musiała się bać, że czyjeś ego się obrazi.
Takiej, która nie budowała swojej pozycji na ochronnych kloszach, wygładzonych konferencjach i cenzurowaniu komentarzy.

Kobiety, która – bez “speców od wizerunku” – potrafiła powiedzieć własnym głosem:
„to jest moje zdanie”.

Nie chodzi tu o nostalgię.
Chodzi o różnicę w jakości.

O różnicę między stylizacją a treścią.
Między opowieścią a postawą.

Bo ostatecznie to zawsze wychodzi na jaw:

  • elegancja z wizerunku znika po jednym skandalu,

  • elegancja z charakteru — zostaje.

I to dlatego polska pamięć tak łatwo rozróżnia:

kto zostawia po sobie PR-owe „nic”,
a kto zostawia po sobie poczucie klasy, mądrości i realnej obecności.

Polska nie tęskni za epokami.

Polska tęskni za prawdziwością.

Za tą rzadką cechą, której nie da się kupić w kampanii społecznej:

za autentyczną godnością.


Komentarze