Zamiast walki z hejtem – nepotyzm?

 Zamiast walki z hejtem – nepotyzm?  O co naprawdę chodzi we wsparciu Fundacji Wstawaj Alicja


Kiedy Marta Nawrocka ogłosiła, że dochód z licytacji jej sukienki trafi do Fundacji Wstawaj Alicja, wiele osób przyjęło to z entuzjazmem. Problem w tym, że po chwili pojawia się pytanie: dlaczego akurat ta fundacja?

Bo jeśli naprawdę chodzi o walkę z hejtem, która jest jednym z jej głównych publicznych tematów, to lista organizacji, które profesjonalnie się tym zajmują, jest długa i nieprzypadkowo rozpoznawalna:

Fundacja UNIQA – prowadzi ogólnopolskie programy „Szkoda życia na hejt”.

Fundacja Hejt OFF – edukacja, warsztaty, interwencje.

Fundacja Całym Sercem – Nadzieja – realna pomoc dzieciom i rodzinom dotkniętym przemocą i hejtem.


To te organizacje codziennie, realnie, programowo walczą z mową nienawiści. Mają narzędzia, ekspertów, statuty, projekty i wieloletnie doświadczenie.

Tymczasem Fundacja Wstawaj Alicja, choć bez wątpienia wykonuje ogrom pracy na rzecz osób z niepełnosprawnościami neurologicznymi, pomocy psychologicznej i rehabilitacji – nie ma w statucie żadnej działalności związanej z hejtem. Ani profil, ani cele statutowe, ani działania nie mają nic wspólnego z walką z przemocą słowną, edukacją medialną czy cyberprzemocą.

A więc dlaczego właśnie tę fundację wybrano?



Tu zaczyna się polityka

Odpowiedź może być bardziej oczywista, niż niektórym się wydaje.

Fundacja Wstawaj Alicja jest regularnie odwiedzana przez Przemysława Czarnka, jednego z najbardziej rozpoznawalnych polityków dawnej władzy. Pojawia się na jej piknikach, wydarzeniach, wspiera medialnie. Zdjęcia, relacje, posty, uściski dłoni, serdeczne relacje – wszystko obecne w przestrzeni publicznej.

Mechanizm wygląda znajomo:

1. Polityk promuje fundację – zdjęcia, wizyty, wystąpienia.


2. Fundacja promuje polityka – „zobaczcie, wspiera nas minister”.


3. Kolejni politycy z tego samego środowiska wspierają tę samą fundację, zamiast instytucji działających w najbardziej potrzebnych obszarach.



Efekt?
Organizacje, które rzeczywiście prowadzą trudną, systemową walkę z hejtem, nie dostają wsparcia, mimo że deklarowany przez Pierwszą Damę temat hejtu jest obecny w jej przekazie od miesięcy.

Za to wsparcie trafia tam, gdzie politycy „bywają”, gdzie już są obecni, gdzie krąży kamera i znajomy głos.


---

Czy to walka z hejtem, czy polityczna inscenizacja?

Fundacja Wstawaj Alicja robi ważne rzeczy — rehabilitacja, sprzęt, pomoc ludziom w dramatycznych sytuacjach. I nikt rozsądny tego nie kwestionuje.

Problem pojawia się wtedy, gdy zestawia się to z publiczną narracją o walce z hejtem.

Bo jeśli Pierwsza Dama naprawdę chciałaby rozpocząć program walki z mową nienawiści:

wybrałaby organizację, która się tym zajmuje,

wspierałaby ekspertów od cyberprzemocy,

budowała realne projekty edukacyjne,

a nie ogłaszała gestu charytatywnego, który z hejtem nie ma nic wspólnego.


Dlatego coraz więcej osób widzi tu nie troskę, lecz PR-ową dekorację.

Wygodną, politycznie bezpieczną, medialnie efektowną.


---

Katolicyzm na pokaz?

Nawroccy lubią przedstawiać się jako rodzina katolicka. Ale katolicyzm to nie zdjęcie z różańcem ani deklaracje podczas kampanii.

Katolicyzm to prawda, uczciwość i służba słabszym, a nie selektywne wspieranie organizacji powiązanych towarzysko i politycznie.

Kiedy deklaruje się walkę z hejtem, a wybiera fundację, która nie może tym się zajmować, bo nie ma nawet takiego celu statutowego — trudno nie odnieść wrażenia, że to wszystko jest na pokaz.





I to jest sedno sprawy

Problemem nie jest to, że Wstawaj Alicja dostała wsparcie — bo pomaga ludziom i robi to dobrze.

Problemem jest fałszywa narracja, w której mówi się o walce z hejtem, po czym wspiera organizację, która z hejtem nie ma nic wspólnego, za to ma bliskie relacje z ludźmi tego samego środowiska politycznego.

To nie jest system, który ma pomagać.
To jest system, który ma wyglądać, jakby pomagał.


---

Komentarze