środa, 16 listopada 2016

Oszustów nie brakuje

Oszustów nie brakuje to co jednak jest skandalem że ich ogłoszenia odnajdujemy na czołowych polskich serwisach np. Wirtualnej Polsce, kiedyś zastanawiałem się jak to działa , dlaczego portale które ponoć dbają o dobre imię udostępniają powierzchnie ogłoszeniowe o których pół internetu wie że powinna się nimi zająć Prokuratura, swego czasu będąc administratorem Włocławek Plus Anonse nie dopuściłem do umieszczenia ogłoszenia tej treści : Poszukujemy młodej atrakcyjnej sekretarki, która zostanie przeszkolona do specjalnej obsługi klientów, w obowiązkach było między innymi usługi specjalne w domach klientów. Zobaczyłem jak zareagują największe polskie portale ogłoszeniowe, wtedy były to Tablica.pl, Favore i Gumitree oraz Kraina Ogłoszeń. Tablica to ogłoszenie umieściła jednak bardzo szybko je wycofała, Gumitree i Favore wogóle odrzuciły te ogłoszenie. Ciekawie działo się z serwisem Sprzedajemy.pl , portal stwierdził że ogłoszenie jest podejrzane, jednak zaznaczył że jesli zapłaci się określoną kwotę ogłoszenie zostanie umieszczone. Kwota nie była niska pomyślałem więc że Wirtalna Polska łamie swój regulamin za określoną kwotę. Nikt kto ma trochę rozumu w głowie nie wątpi że , ogłoszenie niejakiego Instytutu Biznesu Grzegorza Ossolińskiego o możliwości zarobieniu 30 000 miesięcznie jest zwykłą rekrutacją naiwniaków. Myślę że taka jest różnica między dobrymi mediami które umieszczają tylko prawdziwe informacje i takie które zachowują się jak Dziwka umieszcza wszystko, liczy się tylko ile damy kasy. W całym internecie ze względu na ilość osób oszukanych nie trudno znależć informacje o tym procederze, a mimo to Wirtualna skusiła się na kasę. Przypatrzmy się więc jak działa instytut.
„Jeden dzień z tym człowiekiem i zarobisz nawet 30 000 miesięcznie – bez wychodzenia z domu” [1]. Kuszące? Bardzo! Zwłaszcza, że pogoda na zewnątrz nie rozpieszcza. Kim jest „ten człowiek”? „Ten człowiek” to Grzegorz Ossoliński, dzięki któremu, a właściwie dzięki metodzie, którą Grzegorz Ossoliński stworzył, już ponad 12 tys. Polaków zarobiło „od 6000 do 30000 zł miesięcznie. Poświęcają temu zaledwie kilka godzin w tygodniu” [1]. Jeśli wydaje Wam się, że już gdzieś to słyszeliście, to macie rację. A skoro tak, to pozostaje odpowiedzieć na dwa pytania: kim jest Grzegorz Ossoliński i co się stało z Wojciechem Wagnerem, założycielem słynnej Akademii Wagnera? Wojciech Wagner, Grzegorz Potocki – tajemnicza zmiana miejsc Co stało się z Wojciechem Wagnerem – nie wiem. Być może Wojciech Wagner został brutalnie zamordowany, a sprawcą tego okrutnego czynu jest Grzegorz Ossoliński? Co jest o tyle prawdopodobne, że ostatnimi czasy trup wśród wyimaginowanych celebrytów reklamy ściele się gęsto, co można zaobserwować na przykładzie nagłej śmierci Allena Collinsa, zabitego przez Christiana Olsona. Precyzyjniej rzecz ujmując - Allena Collinsa zabitego Christianem Olsonem (więcej w artykule Quick Speak opinia,Christian Olson i Grzegorz Lewandowski). Tak czy inaczej Grzegorz Ossoliński pojawił się rynku reklamowy, zajął miejsce Wojciecha Wagnera i sprzedaje nam luksusowe życie, pełne prawdziwego szampana i kawioru. Życie, którym będziemy mogli epatować naszych szalejących z zazdrości znajomych. Na przykład na naszym niewątpliwie i do przesady luksusowym jachcie. Piękna wizja, tylko czy realna? Oczywiście to jedynie wizja reklamowa, więc żadną miarą nie może być prawdziwa. W przypadku Grzegorza Ossolińskiego i zachwalanej przezeń cudownej „metody Ossolińskiego” jest to wizja nie tylko nieprawdziwa i naciągana ponad jakiekolwiek racjonalne granice, ale również bardzo niebezpieczna! Niebezpieczna, gdyż tak zwany Instytut Biznesu Ossolińskiego promuje „zarabianie” na opcjach binarnych. Czym są opcje binarne? Jeśli ktoś pokusiłby się o stworzenie listy najbardziej naiwnych sposobów na zarobek to obstawiam, iż opcje binarne znajdą się na podium. Obok wysokolewarowanych kontraktów na kursy walut, grę w trzy karty na pobliskim bazarze z barczystym Saszą albo obok ślepego i bezkrytycznego podążania za rekomendacjami giełdowymi ekspertów z biur maklerskich, z opiniami których rzeczywistość rozmija się zdecydowanie za często. Tak naprawdę opcje binarne mają bliżej do totolotka, niż do nawet ryzykownego inwestowania. Czym są opcje binarne? W dużym skrócie opcje binarne to instrument finansowy, dzięki któremu możemy zarabiać lub tracić obstawiając określone zdarzenia w przyszłości. Na przykład to, czy kurs waluty wzrośnie lub spadnie do danego poziomu, czy cena złota przekroczy w ciągu dnia określony poziom a nawet to, czy konkretny instrument bazowy wzrośnie lub spadnie poniżej lub powyżej okreslonej wartości. Istnieje wiele platform binarnych, na których możemy obstawiać tysiące różnych zdarzeń. W podobny sposób, jak u bukmacherów…
18 godzin i mieszkanie tuż u stóp Kasprowego Wierchu Analogia pomiędzy handlem opcjami binarnymi a bukmacherką jest znacznie bliższa, niż można by wnosić z opisów Grzegorza Ossolińskiego z Instytutu Biznesu Ossolińskiego. Analogia jest tak bliska, że brytyjskie urzędy kontroli rynków finansowych wprost traktują opcje binarne jako hazard, a instytucje amerykańskie (na czele z SEC) ostrzegają obywateli prze opcjami binarnymi. Czy instytucje mające chronić bezpieczeństwo obywateli w cywilizowanych krajach wprowadzają ich w błąd? Wedle Grzegorza Ossolińskiego - zdecydowanie tak! Jak twierdzi sam Grzegorz Ossoliński: „Kiedyś ciężko pracowałem. 18 godzin dziennie. 7 dni w tygodniu” [2]. Dużo. Zakładając, że doba na planecie Grzegorza Ossolińskiego trwa, tak jak na Ziemi, 24 godziny. Jednakże, jak można się domyślać z opowieści Grzegorza Ossolińskiego, któregoś dnia twórca metody Ossolińskiego rzucił rolę stachanowca i zamiast pracować zaczął zarabiać. Jak? Oczywiście sprzedając swoją głupkowatą i wyssaną z marketingowego palca bajeczkę, która ma skłonić co bardziej naiwną część społeczeństwa do inwestowania ciężko zarobionych pieniędzy w loterię. Ale skoro sam Grzegorz Ossoliński stał się marketingową bajeczką, więc jego twórca i sufler w jednej osobie może śmiało podążać drogami absurdu. I śmiało podąża. Dzięki temu Grzegorz Ossoliński „mieszka w domu, którego wartość grubo przekracza 3 000 000 PLN” [2], i którego 70% ceny już spłacił. Jego „biuro mieści się na ostatnim piętrze ekskluzywnego wieżowca w centrum Warszawy” [2]. W jego „garażu parkują 3 auta i motocykl Harley-Davidson – spełnienie młodzieńczego marzenia. Wszystkie spłacone” [2]. Do kompletu Grzegorz Ossoliński posiada domek na Mazurach, za który zapłacił gotówką 1 200 000 złotych oraz mieszkania, n\m.in. w Zakopanem, „tuż u stóp Kasprowego Wierchu” [2]. Zakopane mocno się rozrosło ostatnimi czasy. Mniejsza o lokalizację - co Wam przypomina widok znajomy ten? Oczywiście majątek abstrakcyjnego Grzegorza Ossolińskiego do złudzenia przypomina majątek równie realnego Wojciecha Wagnera, twórcy „Akademii Wagnera”. Inna analogia: „Jako osobisty księgowy Grzegorza Ossolińskiego, oświadczam, że jego wartość netto wynosi ponad 8 000 000 PLN” [2]. Podpisano – Michał Potocki! Oczywiście wielki szacunek dla twórcy tekstu reklamowego, że wielkie polskie rody nie są mu obce, niemniej chciałem zwrócić uwagę na coś innego. Majątek Wojciecha Wagnera również wyceniono na ponad 8 000 000 złotych, co potwierdził swoim autorytetem równie realny co Wojciech Wagner Mieczysław F. Wójcicki. Księgowy oczywiście. Ale oszustwa nie dotyczą tylko możliwości błyskawicznego zarobkowania i to bez żadnej wiedzy wystarczy komputer i internet. Kolejny przykład oszustwa pochodzi ze znanego wśrod coachów pisma Coaching, Redaktorka tego pisma wspomina że kiedy latem była na wakacyjnym kursie Seksabilu , prowadząca je trenerka nakazywała , wspólnie na głos powtarzać za nią z rękami wyciągniętymi w górę. Mam piękną twarz, mam cudowne piękne jędrne piersi, mam seksowny płaski brzuszek ,mam wspaniałą krągłą pupę itd. Jak podsumowuje Pani Redaktor kurs miał na celu podniesienie w oczach uczestniczek opinii o atrakcyjności własnego ciała. Oczywiście nie uczestniczyłam aktywnie w tych zajęciach, zastanawiałam się jak osoby które kierują biznesem i należą do managerów najwyższego szczebla, mogą być tak naiwnymi Kobietami, ale i ja zapisałam się na ten kurs nie sprawdzając kim jest prowadząca trenerka ani z jakich modułów jest stworzony. Większość Kobiet po jakimś czasie dopiero zrozumie że nie były na żadnym kursie tylko uległy prostej manipulacji.
Kolejne oszustwo było dokonane na znanym portalu społecznościowym dotyczącym biznesu jakim jest Linkedin , nie będę ujawniać firmy ani osoby dlatego że ważne jest pokazać mechanizm i by ludzie zrozumieli jak to działa i dać szansę Człowiekowi , tym bardziej że z mojego doświadczenia wynika że osoby które raz zostały na oszustwie przyłapane więcej nie próbują wykorzystywać ludzkiej naiwności a nawet są gorącymi zwolennikami netetykiety i uczciwości w E-Biznesie. Chodzi tu o e- biznes w formie prowadzenia webinarów o wykorzystaniu Facebooka w celach promocji. Właściciela firmy nazwijmy Pana Jackiem , otóż Pan Jacek wpadł na pomysł że jest posiadaczem wiedzy na temat promocji Facebooka a nawet udzielił wywiadu w którym posłużył się oszustwem twierdząc że nie ma żadnych książek na temat tym czasem jest książka Chrisa Treadaway'a , osoby odpwowiedzialnej w Facebook za narzędzia content facebook marketing , zadaniem książki jest przybliżyć marketerom tworzenie jak najbardziej skutecznych reklam , opisanych w kilku punktach : 1. Obecność organizacji za pomocą grup i stron 2. Wykorzystanie reklam na Facebooku 3. Zarządzanie kampanią reklamową Książka również zawiera rownież listę blogów gdzie zawsze znajdziesz aktualne informacje o nowych narzędziach i metodach skutecznej promocji.
Pytanie jest więc proste czemu Pan Jacek wprowadził więc błąd osoby które korzystają z jego bloga, albo nie wie o istnieniu książek , co oznaczałoby że jest laikiem albo wie ale je deprecjonuje ponieważ celem jest by jak najwięcej osób zapisywało się na jego szkolenia webinarowe. Szczegóły wszystkich oszustw wraz z podaniem prawdziwej strony firmy która zdecydowała się oszukiwać swoich własnych klientów w artykule Mariusza Wasiuka w magazynie MAG KURSY. Ja chce się tu zastanowić nad inna rzeczą, dlaczego kilka razy dziennie sprawdzamy pocztę a nie sprawdzamy szkoleń i prowadzącego trenera, tak naprawdę we wszystkich tych trzech przypadkach największą stratą nie są pieniądze ale strata czasu i informacje które nie są na najwyższym poziomie a który my uważamy za prawdziwe. Potrzebne Ci będzie wiele czasu, może nawet miesięcy kiedy zrozumiesz że te porady za które drogo zapłaciłeś okazały się niewarte złamanego grosza.