czwartek, 12 listopada 2020

Co znacza wybór JoeBidena dla Świata ?

Zanim zaczniemy omawiąc nową politykę zagraniczną Stanów Zjednoczonych musimy wyjaśnić pewne rzeczy związane z religią oraz pojmowanemu przez Bidena katolicyzmu. Warto pamiętać gdy Papież Jan Paweł II późniejszy Święty był W Meksyku , powiedział że On również jest Meksykaninem , chodziło o nieograniczaniu katolicyzmu do strefy duchowej ale przełożeniu zasad religijnych na codzienne życie. Donald Trump był pierwszym Prezydentem USA uczestniczącym w manifestacji PRO LIFE. Nie jest przypadkiem że na spotkaniach wyborczych Joe Bidena uczestniczył arcybiskup James Martin , który jest też świetnym pisarzem piszącym o żałobie po bliskich, miłosierdziu bożym, cierpieniu i radości życia. Natomist sprawę aborcji czy eutanazji a nawet homoseksualizmu pozostawia sumieniu Katolikom, podobnie papież Franciszek którego Biden nazywa swoim najlepszym przyjacielem. Można dojść by było do błednego przekonania że bardziej rygorystycznie podchodzi do aborcji od Papieża Tony Robbins, Bryan Tracy , jack Canfield zwany coachem Ameryki, Florence Littauer - niedawno zmarła pisarka i terapeutka i jej córka . Jest to jednak błędne przekonanie wszystkie te osoby maja podobne zdanie jak Agata i Kinga Duda, że jest to zbrodnia ale powinno to pozostawać w gestii sumienia , podobnie uważa Papież Franciszek. Inaczej uważał Papież Benedykt XVI : Kościól to nie Biedronka, gdzie każdy przyjmuje to co mu się podoba. Dlaczego więc Papież Franciszek tak mocno zaprotestował względem Polek ze Strajku Kobiet przypominając że Święty Jan Paweł II był wiekim obroncą Dzieci, również tych jeszcze nienarodzonych. Papież Franciszek pozostawia aborcję kwestii sumienia, bo każdemu Bóg dał rozum, ale sprzeciwia się traktowaniu aborcji jako świetna zabawa do czego przekonują Nas Panie Marta Lempart, Klementyna suchanow i Anna Maria Żukowska. Należy też pamiętać z przemysłem aborcyjnym w Stanach, który w tym roku osiągnął rekordowe zyski. Nie chce być adwokatem Bidena, ale trzeba pamiętać czym się kieruje w życiu politycznym. Taki pocałunek w usta z Wnuczką nie wywołał skandalu wśród jego zwolenników, ale w Twiterze zrobił się dym , jeden z Senatorów republikańskich stwierdził : Doprawdy dziwna to Rodzina, internauci nie byli już tak oszczędni w słowach nazywając Bidena pedofilem i że ktoś taki nigdy nie powinien pełnić funkcji państwowej. Skoro już wiemy kim jest Joe Biden, przejdźmy do zmian w polityce międzynarodowej dotyczącej najistotniejszych partnerów USA. CHINY Można by pomyśleć, że Pekin byłby zadowolony, widząc plecy Donalda Trumpa. Jako Wielki Wróg Chin uderzył ich wojną handlową, nałożył szereg sankcji karnych oraz obwinił ich o pandemię koronawirusa. Jednak niektórzy analitycy sugerują, że chińskie kierownictwo może teraz czuć potajemne rozczarowanie. Nie dlatego, że darzą Trumpa jakimikolwiek trwałym sentymentem, ale dlatego, że kolejne cztery lata spędzone w Białym Domu dały mu kuszącą perspektywę większej nagrody. Wewnętrzny podział, izolacja za granicą - Trump wydawał się Pekinowi ucieleśnieniem długo oczekiwanego upadku potęgi Stanów Zjednoczonych i nadziei na to. To była wiadomość, którą przeforsowały w kraju biuletyny informacyjne telewizyjne kontrolowane przez Partię Komunistyczną. Skupili się nie na samych wyborach - ale na protestach, urazach i rosnących wskaźnikach infekcji wirusami w USA. Chiny mogą oczywiście próbować znaleźć przewagę w chęci Joe Bidena do współpracy w tak ważnych kwestiach, jak zmiany klimatyczne. Ale obiecał również, że będzie pracował nad naprawą sojuszy Ameryki, które mogą okazać się znacznie bardziej skuteczne w ograniczaniu ambicji chińskich  niż podejście Trumpa do samodzielności. Zwycięstwo Biden to kolejne wyzwanie dla chińskiego systemu pozbawionego demokratycznej kontroli. Przekazanie władzy, dalekie od upadku amerykańskich wartości, jest dowodem, że te wartości są trwałe. INDIE Korzenie Kamali Harris są w Indiach powodem do dumy, ale Narendra Modi może otrzymać od Bidena bardziej chłodne przyjęcie niż jego poprzednik. Indie od dawna są ważnym partnerem dla Stanów Zjednoczonych - i jest mało prawdopodobne, aby ogólny kierunek podróży zmienił się za prezydentury Bidena. Najbardziej zaludniony naród Azji Południowej pozostanie kluczowym sojusznikiem w amerykańskiej strategii Indo-Pacyfiku, mającej na celu ograniczenie rozwoju Chin oraz w walce z globalnym terroryzmem. To powiedziawszy, osobista chemia między panem Bidenem a premierem Indii Narendrą Modim może być trudniejsza w nawigacji. Trump powstrzymał się od krytykowania kontrowersyjnej polityki wewnętrznej Modiego, która zdaniem wielu dyskryminuje muzułmanów w tym kraju. Pan Biden był dużo bardziej szczery. Jego strona internetowa kampanii nawoływała do przywrócenia praw dla wszystkich w Kaszmirze i krytykowała Krajowy Rejestr Obywateli (NRC) oraz ustawę o zmianie obywatelstwa (CAA) - dwa prawa, które wywołały masowe protesty. Przyszła wiceprezydent Kamala Harris - sama w połowie Hinduska - również wypowiedziała się przeciwko niektórym politykom hinduskiego nacjonalistycznego rządu. Ale jej indyjskie korzenie wywołają masowe świętowanie w większości kraju. Fakt, że córka Hinduski, która urodziła się i wychowała w mieście Chennai, wkrótce zostanie zastępcą dowódcy w Białym Domu, to chwila ogromnej narodowej dumy. KOREA PÓŁNOCNA Korea Północna określiła kiedyś pana Bidena jako „wściekłego psa” - ale teraz Kim Jong-un dokona dokładnych obliczeń, zanim spróbuje sprowokować nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych, pisze Laura Bicker w Seulu. Prawdopodobnie prezes Kim wolałby kolejne cztery lata Donalda Trumpa. Bezprecedensowe spotkanie przywódców i działania następcze zaowocowały niesamowitymi zdjęciami do książek historycznych, ale podpisano bardzo mało treści. Żadna ze stron nie uzyskała z tych rozmów tego, czego chciała: Korea Północna nadal rozbudowywała swój arsenał nuklearny, a Stany Zjednoczone nadal egzekwują surowe sankcje. W przeciwieństwie do tego Joe Biden zażądał od Korei Północnej, aby pokazała, że jest gotowa porzucić swój program broni jądrowej przed spotkaniem z Kim Dzong-unem. Wielu analityków uważa, że jeśli zespół pana Bidena nie rozpocznie rozmów z Pjongjangiem bardzo wcześnie, dni „ognia i furii” mogą powrócić. Pan Kim może chcieć zwrócić uwagę Waszyngtonu na powrót do testów rakiet dalekiego zasięgu, ale nie będzie chciał zwiększać napięć do tego stopnia, że już zubożałe państwo zostałoby dotknięte jeszcze większymi sankcjami. Korea Południowa już ostrzegła Północ, aby nie podążała prowokacyjną ścieżką. Seul mógł czasami mieć trudności z dogadaniem się z Donaldem Trumpem - ale prezydent Moon jest chętny do zakończenia 70-letniej wojny na Półwyspie Koreańskim i pochwalił Trumpa za „odwagę” spotkania z Kimem. Południe będzie uważnie obserwować wszelkie oznaki, że pan Biden jest skłonny zrobić to samo. Nie będą postrzegani jako naturalni sojusznicy: Joe Biden, doświadczony Demokrata i Boris Johnson, bombastyczny Brexiteer. Rozważając, jak może wyglądać ich przyszły związek, warto pomyśleć o przeszłości. W szczególności w tym przełomowym roku 2016, kiedy Donald Trump wygrał Biały Dom, a Wielka Brytania głosowała za opuszczeniem UE. Zarówno Joe Biden, jak i jego ówczesny szef Barack Obama nie ukrywali, że wolą inny wynik w sprawie Brexitu. Ostatnie manewry rządu Wielkiej Brytanii w związku z Brexitem nie przyniosły rezultatu w przypadku kluczowych demokratów i irlandzkiego lobby, w tym prezydenta-elekta USA. Pan Biden powiedział, że nie pozwoli, aby pokój w Irlandii Północnej stał się „ofiarą Brexitu”, jeśli zostanie wybrany - stwierdzając, że jakakolwiek przyszła umowa handlowa między Stanami Zjednoczonymi a Wielką Brytanią będzie uzależniona od przestrzegania Porozumienia Wielkopiątkowego. Pamiętasz, jak Donald Trump nazwał kiedyś Borisa Johnsona „Britain Trumpem”? Cóż, najwyraźniej Biden zgodził się, opisując kiedyś premiera Wielkiej Brytanii jako „fizyczny i emocjonalny klon” Trumpa. Możliwe więc, że Joe Biden początkowo chętniej będzie rozmawiał z Brukselą, Berlinem lub Paryżem niż z miłosnym Londynem. „Szczególne stosunki” mogą, w praktyce, stanąć w obliczu obniżenia rangi. Jednak obaj mężczyźni mogą jeszcze znaleźć wspólną płaszczyznę. W końcu oba kraje, którym przewodzą, mają długotrwałe i głębokie więzi dyplomatyczne - nie tylko w dziedzinie bezpieczeństwa i wywiadu. Kreml ma wyostrzony zmysł słuchu. Kiedy więc Joe Biden niedawno nazwał Rosję „największym zagrożeniem” dla Ameryki, usłyszeli to głośno i wyraźnie w Moskwie. Kreml ma też długą pamięć. W 2011 roku wiceprezydent Biden powiedział podobno, że gdyby był Putinem, nie kandydowałby ponownie: byłoby to złe dla kraju i dla niego samego. Prezydent Putin nie zapomniał o tym. Pan Biden i Putin nie są dopasowaniem w geopolitycznym niebie. Moskwa obawia się, że prezydentura Bidena będzie oznaczać większą presję i więcej sankcji ze strony Waszyngtonu. Z demokratą w Białym Domu, czy może to być czas odwetu za rzekomą interwencję Rosji w wyborach w USA w 2016 roku? Jedna z rosyjskich gazet stwierdziła niedawno, że pod rządami Trumpa stosunki amerykańsko-rosyjskie pogrążyły się „na dnie morskim”. Ale to przyrównało Bidena do „pogłębiarki”, który zamierzał „kopać jeszcze głębiej”. Nic dziwnego, że Moskwa ma takie uczucie tonięcia. Ale dla Kremla mogłaby być dobra podszewka. Rosyjscy komentatorzy przewidują, że administracja Bidena będzie przynajmniej bardziej przewidywalna niż zespół Trumpa. Może to ułatwić osiągnięcie porozumienia w pilnych kwestiach, takich jak Nowy Start - kluczowy traktat o redukcji zbrojeń nuklearnych między USA i Rosją, który wygasa w lutym przyszłego roku. Moskwa będzie chciała wyjść z epoki Trumpa i spróbować nawiązać współpracę z nowym Białym Domem. Nie ma gwarancji sukcesu. Niemcy odetchną z ulgą na ten wynik. Według Pew Research Center, tylko 10% Niemców ufa prezydentowi Trumpowi w polityce zagranicznej. W Niemczech jest bardziej niepopularny niż w jakimkolwiek innym badanym kraju. Nawet rosyjski Putin i chiński Xi Jinping sondaż lepiej w Niemczech. Prezydent Trump jest oskarżany o osłabianie wolnego handlu i demontaż wielonarodowych instytucji, na których Niemcy opierają się gospodarczo. Jego spory z Chinami wstrząsnęły niemieckimi eksporterami, a jego relacje z kanclerz Angelą Merkel są bardzo słabe - trudno sobie wyobrazić dwóch przywódców bardziej różniących się etosem i osobowością. Niemieccy politycy i wyborcy byli zszokowani jego szorstkim stylem, niekonwencjonalnym podejściem do faktów i częstymi atakami na niemiecki przemysł samochodowy.Niemcy odetchną z ulgą na ten wynik. Według Pew Research Center, tylko 10% Niemców ufa prezydentowi Trumpowi w polityce zagranicznej. W Niemczech jest bardziej niepopularny niż w jakimkolwiek innym badanym kraju. Nawet rosyjski Putin i chiński Xi Jinping sondaż lepiej w Niemczech. Prezydent Trump jest oskarżany o osłabianie wolnego handlu i demontaż wielonarodowych instytucji, na których Niemcy opierają się gospodarczo. Jego spory z Chinami wstrząsnęły niemieckimi eksporterami, a jego relacje z kanclerz Angelą Merkel są bardzo słabe - trudno sobie wyobrazić dwóch przywódców bardziej różniących się etosem i osobowością. Niemieccy politycy i wyborcy byli zszokowani jego szorstkim stylem, niekonwencjonalnym podejściem do faktów i częstymi atakami na niemiecki przemysł samochodowy. Mimo to Stany Zjednoczone są największym partnerem handlowym Niemiec, a stosunki transatlantyckie mają kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa europejskiego. Tak więc prezydentura Trumpa była trudna. Niemieccy ministrowie skrytykowali wezwania prezydenta Trumpa do zaprzestania liczenia głosów oraz jego bezpodstawne twierdzenia o oszustwach wyborczych. Minister obrony Annegret Kramp-Karrenbauer nazwała tę sytuację „wybuchową”. Istnieje świadomość, że duże różnice polityczne między Waszyngtonem a Berlinem nie znikną za prezydentury Bidena. Ale Berlin nie może się doczekać współpracy z prezydentem, który ceni sobie współpracę wielostronną. W tygodniach poprzedzających wybory w USA prezydent Trump powiedział dość optymistycznie, że po ponownym wyborze pierwszy telefon, który otrzyma, będzie od przywódców Iranu z prośbą o negocjacje. Ten telefon do pana Trumpa - gdyby wygrał - nigdy się nie wydarzy. Negocjacje z administracją Trumpa byłyby dla Iranu niemożliwe; byłoby to zbyt upokarzające. Pod rządami prezydenta Trumpa sankcje USA i polityka maksymalnej presji sprawiły, że Iran znajduje się na skraju załamania gospodarczego. Pan Trump wycofał się z umowy nuklearnej. Co gorsza, nakazał zabicie generała Qasema Soleimaniego, bliskiego przyjaciela Najwyższego Przywódcy ajatollaha Alego Chameneiego. Zemsta za jego zabójstwo pozostaje jednym z najważniejszych punktów programu dla twardogłowych. Zdjęcie informacyjne udostępnione przez biuro najwyższego przywódcy pokazuje irańskiego najwyższego przywódcy ajatollaha Ali Chamenei EPA Negocjacje z administracją Trumpa byłyby niemożliwe; byłoby to zbyt upokarzające. Kasra Naji BBC Persian Service Correspondent Wybór Joe Bidena znacznie ułatwia Iranowi rozpoczęcie negocjacji z administracją USA. Prezydent elekt Biden nie ma takiego samego bagażu. Powiedział, że chce skorzystać z dyplomacji i wrócić do porozumienia nuklearnego z Iranem. Ale twardogłowi irańscy nie przyjdą łatwo do stołu. Gdy Amerykanie 3 listopada brali udział w wyborach, Najwyższy Przywódca stwierdził, że wybory „nie będą miały wpływu” na politykę Teheranu. „Iran prowadził rozsądną i wyrachowaną politykę, na którą nie mogą mieć wpływu zmiany osobowości w Waszyngtonie” - powiedział. Miliony Irańczyków myślało inaczej, gdy po cichu obserwowali przebieg wyborów w USA na ekranach nielegalnej telewizji satelitarnej, przekonani, że ich przyszłość zależy od wyników i mając nadzieję, że zwycięstwo Bidena spowoduje złagodzenie sankcji. Co oznacza wynik dla Izraela - sztandar Istnieją oczekiwania na zresetowanie znacznej części polityki Donalda Trumpa na Bliskim Wschodzie, pisze Tom Bateman w Jerozolimie. Prezydent Trump doładował dwa bieguny Bliskiego Wschodu. Starał się nagrodzić i skonsolidować tradycyjnych regionalnych sojuszników Ameryki, jednocześnie izolując jej przeciwników w Teheranie. Prezydent elekt Biden spróbuje zmienić kierunek polityki USA na Bliskim Wschodzie z powrotem do tego, co zostawił jako wiceprezydent za Baracka Obamy: złagodzenie kampanii „maksymalnej presji” Trumpa na Iran i dążenie do ponownego przyłączenia się do porozumienia nuklearnego z 2015 r. Biały Dom dwa lata temu. Ta perspektywa przeraża Izrael i kraje Zatoki Perskiej, takie jak Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Jeden izraelski minister powiedział w odpowiedzi na prawdopodobną wygraną Bidena, że ​​polityka zakończy się „gwałtowną konfrontacją izraelsko-irańską, ponieważ będziemy zmuszeni do działania”. Rezultat radykalnie zmienia też podejście USA do konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Plan Trumpa był postrzegany jako bardzo faworyzujący Izrael i dający mu szansę na aneksję części okupowanego Zachodniego Brzegu. Zostało to odłożone na półkę na korzyść historycznych umów ustanawiających więzi między Izraelem a kilkoma państwami arabskimi. To dążenie do „normalizacji” regionalnej prawdopodobnie będzie kontynuowane za prezydenta Bidena, ale może on spróbować spowolnić kontrowersyjną sprzedaż broni w Zatoce Perskiej i prawdopodobnie będzie szukał dalszych ustępstw izraelskich. Aneksja wydaje się teraz definitywnie nie na miejscu, a pan Biden będzie również sprzeciwiał się dalszemu budowaniu izraelskiego osadnictwa. Ale nie będzie „całkowitego zwrotu”, którego zażądał w tym tygodniu jeden z palestyńskich urzędników. Retoryka powróci do tradycyjnego rozumienia „rozwiązania dwupaństwowego”, ale szanse na dokonanie znacznego postępu w konającym izraelsko-palestyńskim procesie pokojowym wydają się nikłe. Co oznacza wynik dla Egiptu - sztandar Wśród aktywistów są duże nadzieje, że administracja Bidena zwiększy presję na Egipt w kwestii praw człowieka, pisze Sally Nabil w Kairze. Wspierany przez wojsko prezydent Egiptu Abdul Fattah al-Sisi cieszył się bardzo dobrymi stosunkami z Donaldem Trumpem. Byłoby lepiej, gdyby zatrzymał przyjaciela w Białym Domu, ale teraz będzie musiał rozpocząć nowy rozdział z Joe Bidenem. Krytycy prezydenta Sisi oskarżyli administrację Trumpa o przymykanie oka na jego rzekome łamanie praw człowieka. Egipt otrzymuje rocznie 1,3 miliarda dolarów amerykańskiej pomocy wojskowej. W 2017 r. Niewielka transza tej pomocy została zawieszona ze względu na prawa człowieka, ale została uwolniona w następnym roku. Joe Biden wygranie Białego Domu jest postrzegane przez wiele grup zajmujących się prawami człowieka jako dobra wiadomość. Aktywiści mają nadzieję, że nowa administracja USA wywrze presję na egipski rząd, aby zmienił swoją bezwzględną politykę wobec opozycji - podobno w więzieniu przebywa dziesiątki tysięcy więźniów politycznych. Władze egipskie zawsze zaprzeczały więzieniu jakichkolwiek więźniów sumienia, podważając wiarygodność krytycznych raportów dotyczących praw człowieka. „Stosunki amerykańsko-egipskie zawsze były strategiczne, niezależnie od tego, kto zasiada w Gabinecie Owalnym” - mówi Ahmed Sayyed Ahmed, analityk polityczny. „Partnerstwo będzie kontynuowane, ale retoryka Demokratów na temat praw człowieka może nie zostać dobrze przyjęta przez niektórych Egipcjan, którzy uważają to za ingerencję w ich przeciwnika Prezydencja Bidena jest dokładnie tym, na co liczyła większość Kubańczyków. Rzeczywiście, większość ludzi na wyspie z radością zobaczyłaby w Białym Domu prawie każdego oprócz Donalda Trumpa. Jego sankcje przyniosły prawdziwe trudności, a Kubańczycy są wyczerpani po czterech latach nieustającej wrogości. Z drugiej strony Joe Biden ożywia wspomnienia z niedawnego przełomu w stosunkach kubańsko-amerykańskich za prezydenta Obamy. Mówi się, że były wiceprezydent odegrał kluczową rolę w umożliwieniu dwuletniego odprężenia. Rząd komunistyczny w Hawanie bez wątpienia będzie nadal mówił, że wszyscy prezydenci Stanów Zjednoczonych są zasadniczo wycięci z tego samego materiału. Ale wśród ludzi stojących w kolejce po podstawowe towary i walczących o związanie końca z końcem, nadrzędne uczucie będzie jednak wielką ulgą. Jedyna wada z kubańskiego punktu widzenia? Pan Biden doskonale zdaje sobie teraz sprawę, jak pozytywnie surowe traktowanie Kuby przez prezydenta Trumpa odegrało wobec wyborców na kluczowym polu bitwy wyborczej na Florydzie. Obawiają się, że może być znacznie mniej skłonny do złagodzenia niektórych środków Trumpa, niż mógłby być w innym przypadku. Premier Kanady zobowiązał się do pogłębienia więzi z USA bez względu na to, kto wygrał wybory prezydenckie - ale prawdopodobnie w Ottawie odczuła ulgę, kiedy stało się jasne, że demokrata Joe Biden odniósł zwycięstwo. Stosunki Kanady z USA były trudne pod rządami prezydenta Trumpa, choć nie bez jego osiągnięć. Obejmują one pomyślną renegocjację umowy o wolnym handlu w Ameryce Północnej wraz z Meksykiem. Ale Justin Trudeau dał jasno do zrozumienia, że ​​czuje polityczne pokrewieństwo z byłym prezydentem Barackiem Obamą - który poparł go podczas ostatnich wyborów federalnych w Kanadzie. To uczucie ciepła rozciąga się na człowieka, który był wiceprezydentem Obamy - Joe Bidena. W osobie pana Bidena Partia Liberalna Trudeau znajdzie sojusznika w kwestiach takich jak zmiany klimatyczne i multilateralizm. Ale to nie znaczy, że nie ma możliwości tarcia z jego administracją. Prezydent Trump zezwolił na budowę rurociągu naftowego Alberta-Teksas Keystone XL, projektu uważanego za kluczowy dla zmagającego się z trudnościami sektora energetycznego Kanady - ale prezydent elekt Biden sprzeciwia się temu projektowi. Plan gospodarczy Joe Bidena „Buy American” mający na celu ożywienie amerykańskiego przemysłu po pandemii koronawirusa będzie niepokojący, biorąc pod uwagę głębokie uzależnienie Kanady od handlu z USA. POLSKA Wbrew niektórym opiniom, partie w Stanach Zjednoczonych nie kierują się swym  partykularnym interesem , a w kontaktach z innymi rządami kto kogo lubi, tylko co mogę zyskać poprzez tą umowę dla własnego kraju, to ważne bo pod koniec kadencji Wyborcy  Prezydenta rozliczą z jego decyzji i obietnic wyborczych.  To że dziś nie można składać już obietnic bez pokrycia, dobitnie przekonała się Koalicja Obywatelska podczas ostatnich wyborów. Kongres Stanów Zjednoczonych  nadal jest przeciw budowie NORD STREAM 2 oraz opowiada się za wspieraniem Państw Trójmorza jak i  zwiększeniem liczby amerykańskich żołnierzy stacjonujących w Polsce. Ponieważ politykę tę wspiera Partia Demokratyczna, trudno więc tu liczyć na jakieś zmiany. To nie oznaczaże żadnych zmian nie będzie , na pewno Polska nie będzie nadal najważniejszym partnerem w Europie, prawdopodobnie będziemy mieli tu powrót do polityki Baracka Obamy, ponieważ Pani wice - prezydent Kamala Harris  jest feministką więc na pewno będzie nacisk na prawa kobiet i prawa osób homoseksualnych. Jednak w tym zakresie trudno spodziewać się jakiś sankcji , dlatego że nie można żądać by określona grupa osób była traktowana lepiej niż pozostałe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz